Kiedy pod koniec lutego w Ukrainie wybuchła wojna, setki, a nawet tysiące zwierząt razem ze swoimi opiekunami przekroczyło granicę z Polską. Oprócz takich, które mają swoich właścicieli, są jeszcze te bezdomne czy przebywające w schroniskach. Zarówno jedne, jak i drugie znalazły się w dramatycznej sytuacji.
Przygotowała: Katarzyna Nogaj
For Animals to fundacja, która od wielu lat współpracuje z dwiema koordynatorkami na Ukrainie w zakresie niesienia pomocy zwierzętom. Jedna działała w Kijowie, druga we Lwowie. Pracowaliśmy z nimi jeszcze przed wojną. Panie prowadziły duży dom tymczasowy dla zwierząt pod Kijowem. Teraz obie, ze względu na działania wojenne, funkcjonują we Lwowie. – mówi Joanna Zaremba, reprezentantka Fundacji i dodaje – Obecnie, współpraca oraz wsparcie jest organizowane na zdecydowanie większą skalę.
W jaki sposób i na czym opierają się wasze działania?
Pomagamy zwierzętom, które trafiły pod ich opiekę i przebywają w domach tymczasowych. Nie mają swoich opiekunów lub ci z różnych względów zrzekli się do nich praw. Na przykład pan został powołany do wojska i nie ma możliwości dalej się opiekować swoim pupilem, ani nikogo, kto się tego podejmie.
Zwierzęta te są szczepione, sterylizowane, kastrowane na terenie Ukrainy i my, kiedy je przewozimy do Polski – mają już pełną swoją dokumentację. Jeśli na granicy weterynarz uzna, że zwierzę wymaga dodatkowego zaszczepienia, wykonuje się je w wyznaczonym w punkcie na przejściu granicznym.
O jakiej liczbie zwierząt mowa?
Do tej pory przewieźliśmy do Polski 255 psów i kotów (stan na 16.05.2022). Następnie trafiają one w różne miejsca. Między innymi do domów tymczasowych albo schronisk miejskich, które użyczają nam dla nich lokum. Tam, wszystkie zwierzęta, pomimo tego, że są zaszczepione, przechodzą jeszcze kwarantannę.
Pomoc nie tylko w Polsce.
Na terenie Ukrainy transportujemy karmę do miejsc trudnodostępnych. Posiłkując się miejscowymi kontaktami w Charkowie i Dnieprze. Docieramy z pomocą także pod Kijów, a teraz będzie dodatkowo Mikołajów. Cały czas pomagamy i organizujemy transporty.
Wysłaliśmy już do Ukrainy ponad 20 ton karmy dla zwierząt i jest to wsparcie w trybie ciągłym. Dzisiaj również przyjęliśmy kilka palet pożywienia dla zwierząt. Oprócz tego, dostarczamy też preparaty, które można przewieźć przez granicę oraz podkłady, smycze, obroże. Zakupiliśmy ponad 300 transporterków, które są wydawane uchodźcom na terytorium Ukrainy, aby mogli swobodnie wjechać do Polski.
Czego najbardziej brakuje?
Najbardziej brakuje pieniędzy, żeby opłacać koszty związane z kursami busów, które jeżdżą do Lwowa. Przyjmujemy cały czas karmę, dostaliśmy paletę żwiru. Cały czas wszystko jest wykorzystywane dla zwierząt z Ukrainy. Od wielu lat mamy swój gabinet weterynaryjny i w jego ramach leczymy w nim teraz także zwierzęta, które przyjechały zza wschodniej granicy. I tutaj też pojawia się znów szereg potrzeb. Choćby opłaty za prąd i znów – benzyna.
Potrzebujemy również – podkładów, którymi wykładamy klatki kennelowe; transporterków i karmy, karmy i jeszcze raz karmy.
Swoją pomoc dla zwierząt, które przyjechały ze swoimi opiekunami do Polski z ogarniętej wojną Ukrainy zaoferowało również wielu specjalistów i lecznic weterynaryjnych. Jedną z takich placówek jest Przychodnia Weterynaryjna VETCORE w Górze Motycznej pod Dębicą (woj. podkarpackie, przy autostradzie A4 pomiędzy Rzeszowem, a Krakowem).
Kacper Dzik, współzałożyciel przychodni mówi: „Zdarzyło się to zaraz na początku, niedługo po tym, jak wybuchła wojna. Pojawiła się u nas pani z Ukrainy ze swoim kotem. Był to tylko jej przystanek, ponieważ wybierała się dalej na zachód. Z tego co sobie przypominam – do Hiszpanii. Wszystkich nas w przychodni poruszyła dość mocno ta dramatyczna sytuacja, w której znalazła się wspomniana kobieta i jej pupil. Świadomość, że jest więcej takich opiekunów potrzebujących pomocy dla swoich zwierząt spowodowała, że postanowiliśmy dorzucić swoją cegiełkę.”
Opiekunowie jakich zwierząt najczęściej zgłaszają się po pomoc?
Trafiają do nas zarówno psy, jak i koty. Jednak ze zdecydowaną przewagą tych pierwszych. Pomoc jaką najczęściej w tych przypadkach udzielamy, to głównie ta, która ma związek z podróżą, jaką zwierzaki odbyły. Pojawiały się różne otarcia, kulawizny. Pomoc otrzymał także pies z anemią immunologiczną, który wymagał dłuższego – blisko dwutygodniowego – leczenia. Kilka razy pomagaliśmy poza lecznicą, na terenie naszego powiatu. (powiat dębicki – przyp. red.) Do tej pory zgłosiło się do nas około 20 opiekunów ze swoimi zwierzętami. Jak wcześniej wspomniałem, była to w większości pomoc doraźna. Mieli oni do pokonania spore odległości z tymi zwierzętami. Zwierzaki przemieszczały się na długich dystansach na swoich łapkach, co miało później konsekwencje. Niektóre były niesione na rękach – a to również nie jest dla nich naturalna pozycja – co skutkowało niekiedy różnymi dolegliwościami. Taka pomoc doraźna jest niemniej ważna, zwłaszcza w tak szczególnych sytuacjach.
Rozmowa z Panią Oleną
Skąd przyjechaliście?
Przyjechaliśmy z Kijowa. Z miasta wyjechaliśmy 24 lutego i 7 marca przyjechaliśmy do Polski. Jechaliśmy samochodem. W drodze do Polski musieliśmy się zatrzymywać i w sumie zaliczyliśmy siedem różnych punktów, a później w Polsce były takie dwa.
Na granicy spędziliśmy cały jeden dzień. Na szczęście nie było żadnych problemów z przekroczeniem granicy ze zwierzętami, każdy mógł ją przekroczyć ze swoim pupilem.
Do Polski przyjechał z Wami kot.
Tak, nasza kotka Fiesta. Zanim wyjechaliśmy z domu, byliśmy przekonani, że kot przywiązuje się do miejsca, ale okazało się że równie ważni są dla niego jego właściciele (było dla nas jasne, że kotka jedzie z nami).
Wspomniała Pani, że kot przywiązuje się do miejsca, a jak Wasza kotka odnalazła się w nowym otoczeniu?
Generalnie, Fiesta nie sprawiała nam większych problemów. Musiałam użyć innego żwirku niż ten do którego była przyzwyczajona, ale na szczęście nie była wybredna.
Później, musiała się przyzwyczaić do innego jedzenia. Na początku pojawiły się problemy z trawieniem, ale na szczęście minęły. Generalnie – nasza kotka jest bardzo mądra, bardzo ją kochamy i wspieramy.
Dodam, że jesteśmy bardzo wdzięczni naszym braciom – Polakom, którzy wspierają nas w tak trudnym czasie. Kiedy zostaliśmy zmuszeni opuścić nasze domy z naszymi pupilami. Dzięki Wam możemy poczuć się jak w domu.
Nasza kotka odnalazła się już w nowym miejscu, uspokoiła się po tych wszystkich przygodach, zakochała się w małym ogródku i każdego ranka prosi o spacer 🙂
Mówi się, że psy przywiązują się do właścicieli, a koty do domów. W tym trudnym czasie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że wszystko jest ważne, a Polska stała się dla nas i naszego kociego ulubieńca prawdziwym tymczasowym domem.
Artykuł z magazynu PUPIL numer 2(26)/2022
Przeczytaj również