Strefa Twojego pupila - nowości i porady dotyczące zwierząt domowych

Kamil Baleja i Lily

Kamil Baleja i Lily

Kamil Baleja o swoim psie – Lily: „Wpisała się temperamentem w naszą rodzinę 🙂 Kiedyś przeczytałem, że życie bez Shih Tzu jest możliwe, ale dużo smutniejsze. Potwierdzam!”.

 

Kamil Baleja

Prezenter radiowy Kamil Baleja

Fot. Archiwum prywatne

Urodzony w 1983 roku w Głogowie prezenter radiowy i telewizyjny, dziennikarz, konferansjer, autor książek: „Poza anteną. Gdy gaśnie czerwona lampka” i „Tato, no weź. Kupa i inne radości tacierzyństwa”. Jest absolwentem uniwersytetu zielonogórskiego (kierunek: politologia).
Pracował w radiu RMF FM, RMF MAXX, w telewizji Polsat. Obecnie jest prezenterem Radia Złote Przeboje.
Na jego stronie internetowej można przeczytać: „Świadomość tego, że każdego dnia mogę poprawić nastrój słuchaczom, mogę być z nimi w domu, samochodzie, w czasie najważniejszych wydarzeń w ich życiu, nakręca i inspiruje mnie do działania, dlatego tak często powtarzam na antenie: „fajnie, że jesteście!”.”

 

Lili pies Kamila Baleja

Lily
Fot. Archiwum prywatne

Kto najbardziej wnioskował za pojawieniem się psa?

Historia taka dość zabawna, bo właściwie mieliśmy mieć królika 🙂 Dzieci o niego bardzo prosiły. Obiecały, że będą się nim opiekować, kupią wszystko za swoje własne pieniądze, które dostały od dziadków. Było już naprawdę bardzo blisko. Pani w sklepie prezentowała nam klatki.

„Słuchajcie, ta klatka ma ponad metr na metr dwadzieścia!! Gdzie my to postawimy?!” – pytam.

– U ciebie w biurze – słyszę.

No jasne… Królik będzie siedział cały czas w biurze…

Poza tym, jak będziemy gdzieś jechać, to trzeba jeszcze dokupić transporter. Nie mówiąc nawet o tym, że przecież osoba, która miałaby się nim opiekować też musiałaby gdzieś taką klatkę postawić.

Wyobraziłem sobie jak zawożę do rodziców tego królika z klatą i informuję, że najlepiej by było, gdyby sobie kupili taką samą. Taki tam metr na metr dwadzieścia…

Niedługo później pojawiła się opcja z psem. Tutaj dodam, że najbardziej niechętna i przeciwna temu psiakowi była moja żona.

 

Żona najbardziej przeciwna, dzieci chciały królika…

Już kiedyś mieliśmy psa. Wspominam ten czas bardzo dobrze i to ja byłem tym, który marzył o tym, żeby mieć psiaka. Jednak w odniesieniu konkretnie do Lily, decyzja była spontaniczna.

Wyświetliła nam się strona hodowli psów rasy Shih Tzu, która mieści się w pobliżu. Przeglądaliśmy na niej zdjęcia i „o rany jakie cudowne…” 🙂

Kiedy żona tam pojechała, to przepadła. Było już wiadomo, że będzie pies. Dylemat tylko w kwestii tego czy chłopiec, czy dziewczynka. Stanęło na Lily.

Kamil Baleja i pies Lily

Fot. Archiwum prywatne

Pamiętam rekcję dzieciaków, które na początku nic nie wiedziały o naszych psich planach. Weszły do domu, a tu taka niespodzianka – wybiega do nich mała, wtedy dwumiesięczna kuleczka! Radość była ogromna.

No i jest z nami pies, z którym nie ukrywam jest nam łatwiej niż byłoby z królikiem. Prowadzimy dość szalone życie, a Lily można ze sobą zabrać albo w razie potrzeby, bez problemu zorganizować opiekę u rodziców.

 

Wrócimy za chwilę do Lily, a co z psem, którego mieliście wcześniej?

Tak, Dżimi. Pies rasy Lhasa apso. Właściwie to on cały czas jest, tylko zmienił adres. Z nami był ponad rok, a obecnie żyje u rodziców żony.

Mieszkaliśmy wtedy w Krakowie. Kiedy urodziła się córka, Dżimi pojechał na dwa tygodnie do teściów, którzy mieszkają w dużym domu. Mieli wtedy jeszcze starszego psa i nasz maluch bardzo się z nim zaprzyjaźnił. Kiedy po tych dwóch tygodniach wrócił z nami do Krakowa, nie chciał jeść, leżał osowiały. Byliśmy z nim u weterynarza, nic nie pomagało. Różne wizje, ze śmiertelną chorobą włącznie, przychodziły nam do głowy.

Któregoś dnia zabraliśmy go ze sobą w odwiedziny do rodziców. Kiedy zobaczył zapamiętaną okolicę i ich dom, zaczął się niesamowicie cieszyć – pies wrócił. Okazało się, że Dżimi tak bardzo tęsknił za nowym kolegą, że nie mógł się z powrotem odnaleźć w swoim domu w Krakowie. No nie było wyjścia, Dżimi został i psiaki zamieszkały razem.

To było około trzynastu lat temu. Kiedy przyjeżdżamy w odwiedziny, to widać, że ta nasza kulka go uwielbia i zaczepia. Tamten malutki staruszek, a tutaj też malutka, tylko bardziej żywiołowa.

 

I wracając do Lily… 🙂

Wpisała się temperamentem w naszą rodzinę 🙂 Kiedyś przeczytałem, że życie bez Shih Tzu jest możliwe, ale dużo smutniejsze. Potwierdzam!

Jest to pies, który kocha wszystkich. Każdy, kto wchodzi do domu jest przywitany jak najwspanialszy przyjaciel. Uwielbia dzieci, inne psy i jest wszędobylska.

Oczywiście ma też swoje momenty, kiedy się zaszyje na podusi, leży przez pół dnia i tylko patrzy wzrokiem mówiącym „Co wy ode mnie chcecie”, albo rano, kiedy chcę ją zabrać na spacer – otwiera jedno oko i wydaje się mówić „Już?!”.

 

Kto jest jej ulubionym domownikiem?

Żona, zdecydowanie żona. Chyba dlatego, że się z nią najczęściej bawi. W chowanego, biegają po domu… Widać, że właśnie ją sobie upodobała najbardziej. Dzieciaki, też się z nią bawią, ale jednak – najwidoczniej dla niej to nie to samo. Ania jest numerem jeden.

 

Jak wygląda Wasze życie z Lily?

Na pewno musimy uważać na swoje rzeczy, zwłaszcza te drobne. Lily, to pies, który uwielbia polować na skarpetki 🙂 Zresztą, kiedy czytaliśmy na temat rasy, pojawiały się takie sytuacje w przytaczanych historiach. Tutaj podobnie, pojawi się tylko jakaś na chwilę w zasięgu – PYK – i już nie ma. To samo z klockami czy drobniejszymi zabawkami moich dzieci.

Mamy też założone specjalne barierki, które zwykle montuje się po to, żeby dzieci nie spadły ze schodów albo się po nich same nie wspinały. Przy maluchach nie zakładaliśmy nic takiego, przy Lily już tak. Nie chcieliśmy, żeby wchodziła na górę, nie dlatego, żeby ją separować, tylko dla jej bezpieczeństwa. Jest tam mnóstwo drobnych zabawek dzieci, a jak wspomniałem – ona uwielbia gryźć, łapać w zęby i wszystko to, co tam jest na pewno nie byłoby dla niej zbyt bezpieczne.

Pies Kamila Baleja

Fot. Archiwum prywatne

Co prawda teraz już może mniej, ale na samym początku podgryzała mnóstwo rzeczy.

Przykład? – Mieliśmy piękną pufę w przedpokoju, z takimi rzeźbionymi nogami. O jak jej musiały te nogi smakować. Zgryzła wszystkie cztery.

Ale ogólnie – jest złotym psem 🙂

Oczywiście doszły nam również kolejne obowiązki. Takie prozaiczne, codzienne sprawy. Na przykład wieczorem – z reguły żona idzie z psem, a ja ogarniam dzieci.

Rano odwrotnie. To ja wcześniej wstaję i z nią wychodzę. Może to dlatego, że mi jednak jakoś łatwiej narzucić dres na piżamę i z nią wyjść. 🙂

Zauważyć się da na pewno to, że jest weselej. Pies potrafi rozładować dużo negatywnych emocji. Kiedy mamy gorszy dzień, czy się sprzeczamy – ona podbiega i próbuje zaczepiać, lizać, odwracać uwagę. Podobnie, kiedy maluchy zaczynają płakać – też podbiega i od razu zaczyna pocieszać. To jest super. Pies, który pełni role terapeuty.

Często do niej mówimy, ciągle coś się dzieje. Śmiejemy się, że mamy trochę kota. Ona uwielbia się przytulać. Myślałem, że to ogólnie cecha tej rasy, ale okazało się, że niekoniecznie – nasza tak ma 🙂

 

Czy czegoś nauczyło Was życie z psem?

Tego, że czasem trzeba organizować dodatkowy „etat”. 🙂 Na przykład, kiedy wyjeżdżamy na wakacje i ona z nami nie może – musi ktoś się nią zaopiekować. Z dziećmi jest łatwiej – jadą z nami. Psa co prawda łatwiej zabrać ze sobą niż królika, ale też nie zawsze jest to możliwe. Jak planujemy wyjazd, to zwraca się teraz uwagę na to, czy z psami można.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Wywiad przeprowadziła Katarzyna Nogaj

Artykuł z magazynu PUPIL numer 1(29)/2023