Czy dwa gatunki zwierząt domowych, różnych od siebie pod wieloma względami, w tym mową ciała i sygnałami werbalnymi, są w stanie żyć w zgodzie pod jednym dachem? Odpowiedź brzmi – to zależy od wielu czynników, a także działań opiekunów podczas ich zapoznawania.
Tekst opracowała: Agata Bladowska,
kocia behawiorystka, absolwentka uniwersytetu SWPS,
autorka bloga: kotwarszawski.pl,
fb.com/KotWarszawski
Już samo miejsce urodzenia ma wpływ na postrzeganie obcych gatunków
Jeśli w hodowli, w której urodził się kot, były hodowane lub zwyczajnie żyły również psy – będzie on od początku lepiej zaznajomiony z tym gatunkiem i dzięki temu w przyszłości na pewno będzie mu łatwiej, niż kotom, które nigdy w życiu nie miały styczności z psami. Tak samo jest w przypadku psich hodowli z obecnymi pod dachem kotami.
Jako że kocię powinno przebywać w hodowli optymalnie pełne 16 tygodni, nim trafi do nowego domu, jest to całkiem sporo czasu na przyzwyczajanie się do widoku oraz zachowań innego gatunku. Ponadto, jeśli kocia mama nie okazuje stresu przy psie, maluchy też będą się go mniej obawiały. Wy- raźnie widać więc, że przy budowaniu pozytywnych skojarzeń i relacji pomiędzy kotem i psem, nie można skupiać się tylko na nich, ale też na całej reszcie zwierząt obecnych w danym środowisku, ponieważ zawsze obserwują się nawzajem, a kocięta uczą się postrzegania świata przede wszystkim od swojej matki lub matki zastępczej. Można to bardzo łatwo zaobserwować na przykład przy pielęgnacji – kocię widzi, że jego mama wylizuje swoje łapki, to i ono próbuje naśladować jej ruchy.
Jeśli w okresie wczesnokocięcym kociak dozna sytuacji, która mocno go zestresuje – tu przykładowo: kocia matka zostaje poważnie zaatakowana i zraniona przez jakiegoś psa – będzie to mocno rzutować na przyszłość. Może się wtedy okazać, ze zapoznanie tego kota z jakimkolwiek psem będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Niezależnie od upływającego czasu. Takie są skutki traum wczesnego wieku.
Zachowanie hodowcy nie pozostaje bez znaczenia
Równie ważne są działania i reakcje hodowcy podczas zapoznawania się dwóch różnych gatunków. Powinien czujnie, lecz spokojnie obserwować każdy ruch, sygnały werbalne i niewerbalne, wyłapywać oznaki stresu, niepokoju i starać się łagodzić napięcia. Nie można też pozwalać na to, by zwierzęta sobie nawzajem mocno przeszkadzały. Jeśli ciekawski pies będzie chodził za kocięciem krok w krok, nawet do kuwety, może się to skończyć rezygnacją z załatwiania się w niej, a jako że wystąpi to w bardzo wczesnym wieku, można później mieć spore problemy z odkręceniem takiego problemu. Kocięta bardzo szybko się uczą, zarówno tych dobrych, jak i złych rzeczy :).
Nie pomogą też krzyki i kary – hodowca powinien panować nad swoimi emocjami, nie wspominając już o podstawach wiedzy na temat kotów, które są ogólnodostępne. Nerwy mogą bardzo popsuć to, jak kocię postrzega psa i jak pies postrzega kocię. Mogą zacząć myśleć, że pojawienie się na terytorium tego drugiego równa się jakiemuś zagrożeniu. Zaczną się unikać, a nawet traktować wrogo. Podobnie zresztą może popsuć się relacja opiekuna/hodowcy z kotem, jeśli czworonóg jest w jakikolwiek sposób karany. Nie wolno tego robić, a jeśli ktoś ma wątpliwości, przypomnę: pryskanie kota wodą to też kara.
Pomogą za to przysmaki, których nie powinno zabraknąć ani dla kota, ani dla psa. Tyczy się to zarówno hodowcy, który stara się o pozytywne nastawienie do siebie tych gatunków, ale też w późniejszym czasie nowych opiekunów. Każda relacja jest bowiem inna. To, że kot dogadywał się z psami w hodowli, nie oznacza automatycznie, że bezproblemowo przejdzie od razu do przyjaźni z nowo napotkanym psem! Założenie czegoś takiego jest bardzo niebezpieczne i może doprowadzić do tragedii zarówno dla kota, jak i jego opiekuna w przypadku kontaktu z obcym psem.
Budowanie relacji kota z psem – z perspektywy kociej
Jako że moją specjalizacją jest gatunek koci, w tym artykule punkt widzenia będzie głównie od strony kotów i ich emocji :). Zaznaczę od razu, że podczas procesu zapoznawania kota z psem opiekunowie powinni kontaktować się zarówno z behawiorystą kocim, jak i psim. Gatunki te różnią się na tyle, że potrzebują innego spojrzenia na sprawę. Wiedza obu specjalistów będzie się za to dobrze uzupełniać.
Gdy kocię trafi z hodowli do nowego domu, powinno się postępować we- dług pewnych zasad, których jest sporo i zdarza się, że różnią się metodyką, ale najważniejsze jest stopniowe działanie i przechodzenie do kolejnych etapów tylko wtedy, gdy oba gatunki będą na to gotowe. Czyli pośpiech jest niewskazany, nie warto też przeskakiwać konkretnych etapów zapoznawania zwierząt bez porządnych argumentów, a do tego należy bardzo wnikliwie obserwować emocje zwierząt. Jeśli któreś z nich nadal będzie wykazywało objawy stresu, nie powinno się czynić kolejnych kroków. Czasem może się nawet okazać, że trzeba cofnąć się do samego początku. Wszystko to ma na celu łagodne, dostosowane do konkretnych przypadków zapoznanie, z uniknięciem negatywnych interakcji.

Każdy zwierzak powinien mieć swoją własną przestrzeń, w której może odpocząć w samotności
O procesie zapoznawania kota z psem można napisać całą książkę, są też na ten temat szkolenia i przede wszystkim konsultacje (bo do tej sprawy warto podchodzić indywidualnie, nie trzymać się ogólnej instrukcji), więc pokrótce tylko wspomnę, że na samym początku, zanim w ogóle za cokolwiek się zabierzemy, kot (czy pies) przywieziony z hodowli/schroniska powinien bez- dyskusyjnie odbyć izolację medyczną. Trwa ona minimum 7 dni, a optymalnie 14, ponieważ niektóre choroby późno dają o sobie znać. Dlaczego jest to tak istotne? Ponieważ zdrowie fizyczne jest najważniejsze, a do tego proces zapoznawania nie uda się, jeśli któreś ze zwierząt będzie chore. Zwyczajnie nie będzie miało ochoty i siły na takie działania, te z kolei mogą spotęgować stres (i tak już odczuwany z powodu choroby!), co znacznie utrudni wyzdrowienie. Stan psychiczny oraz zachowania chorego zwierzęcia zmieniają się, więc również pod tym względem nie można wtedy zapoznawać go z innym gatunkiem, gdyż może dojść do nieporozumień.
Wsparcie opiekuna – kluczowe
Nigdy nie powinno się zostawiać zwierząt samych sobie, na zasadzie „Jakoś się dogadają”. Nie zrobią tego, a jedynie będą odczuwały dyskomfort i masę stresu, który może przeobrazić się w końcu w stres chroniczny, dewastujący dla organizmu. Oprócz wspomnianej już wcześniej obserwacji, opiekun powinien interweniować w przypadku wystąpienia agresji, czy to ze strony psa, czy kota. Jednak nie zawsze agresja przejawia się otwartą walką, już same tzw. „zaczepki”, bycie cieniem drugiego osobnika, gonienie czy zapędzanie w róg pokoju należy do grupy negatywnych interakcji i należy im przeciwdziałać.

Zostawienie psa i kota samym sobie, jest najgorszym rozwiązaniem!
Jak? Na pewno nie własnymi, agresywnymi zachowaniami. Znów – kary i krzyki wszystko pogorszą. Opiekun powinien spokojnie, lecz stanowczo rozdzielać zwierzęta trwające w konflikcie. Koniecznie trzeba przy tym pamiętać o własnym bezpieczeństwie, więc wchodzenie bez żadnej osłony pomiędzy kota atakującego psa (i na odwrót) nie jest dobrym pomysłem. Można pomóc sobie jaśkiem wziętym z kanapy, kocem – i wsunąć go pomiędzy zwierzęta. Często zresztą, podczas pierwszych sesji przebywania kota z psem w tym samym pomieszczeniu, psu zaleca się dla bezpieczeństwa założyć szelki, które pozwolą na lepsze kontrolowanie sytuacji. Pomocna bywa również smycz, dzięki czemu nie będzie obaw, że pies rzuci się daleko w stronę kota, a opiekun nie zdąży go powstrzymać.
Kotu natomiast zawsze warto udostępnić miejsca na wysokości, na przykład parapety, półki, odrobina komody oczyszczonej z przedmiotów łatwych do stłuczenia, drapaki różnego rodzaju – by mógł na nie szybko wskoczyć przy jakiejkolwiek niepokojącej go sytuacji, nie tylko przy zapoznawaniu z psem. Zachęcam do tego, by zadbać o przyjazność domu wobec naszego kociego towarzysza. W końcu on też tam mieszka :). Więcej na ten temat pisałam w wiosennym numerze Magazynu Pupil.
Opiekun powinien zapewnić kotu poczucie bezpieczeństwa i pokazać mu, że w razie czego jest obok. Być jego przewodnikiem w tej trudnej sytuacji, jaką jest pojawienie się nowego zwierzęcia w domu. Nie ignorować sygnałów, jakie kot stara się mu przekazać. Kot bowiem już samą mową ciała da znać, że czuje się niekomfortowo. Jego źrenice mogą się powiększyć w obliczu stresu czy strachu, uszy ułożyć po bokach lub na tył głowy, futro może się najeżyć, ciało albo skulić, albo wygiąć się w łuk, by wydawało się większe (to częsta strategia kotów w obliczu zagrożenia). Do tego, jak najbardziej występują sygnały werbalne, przykładowo warczenie, którym niektórzy często są zaskoczeni, ponieważ wydawało im się, że tylko psy potrafią wydawać tak niskie dźwięki z gardła.
O czym jeszcze dobrze jest wiedzieć?
- Nie każdy kot z psem będą w stanie się zaakceptować – i opiekun ten fakt też powinien przyswoić, by nie oczekiwać wobec swoich zwierząt rzeczy niemożliwych, w dodatku dla nich niekomfortowych.
- Na nowe zwierzę trzeba się przygotować – psychicznie, finansowo, organizacyjnie. Zawsze, nieważne czy jest drugim, czy dziesiątym w danym domu :). Zdecydowanie lepiej nie przytulać do siebie zbyt mocno myśli, że „jeśli z powodzeniem opiekowało się i zapoznawało ze sobą już tyle zwierząt, to z tym kolejnym pójdzie jak z płatka, nawet bez żadnych starań”.
- Każde kolejne zwierzę w domu może być tym jednym zwierzęciem za dużo i poważnie zaburzyć relację, którą już obecne zwierzęta latami sobie układały. Niestety często burzą się wtedy kocie przyjaźnie, ponieważ koty są bardzo wrażliwymi stworzeniami. Dochodzi do starć nawet z osobnikami, z którymi znały się od lat. Nawet jeśli tak naprawdę tego nie chciały (tzw. agresja przeniesiona). Warto znać granice, zastanowić się kilka razy przed podjęciem tak ważnej decyzji, a także zwrócić uwagę na metraż domu. Kocia grupka się powiększy, ale z nim… może być już ciężko ;).
- Na proces zapoznawania ze sobą kota i psa należy przeznaczyć czas. Zazwyczaj minimum miesiąc, więc człowiek też musi wiedzieć, że na pewno będzie mógł być wtedy ze zwierzętami i ich pilnować, a nie na przykład wyjeżdżać na wakacje. Lato kusi każdego, więc warto porządnie rozplanować sobie dzień odbioru nowego zwierzęcia z hodowli/schroniska, po czym rozpisać z osobna każdy etap i trzymać się harmonogramu całą rodziną. Dlaczego całą? Ponieważ wsparcie bliskich jest ważne przy tym procesie, dobry nastrój opiekunów znacząco wpłynie na jego przebieg, a w przypadku dużych psów zdecydowanie przydadzą się dwie pary rąk do kontrolowania sesji widzenia się zwierząt.
Jak to jest z rasami?

Reklama
Na temat zwierząt ze schronisk nie rozpisuję się zbyt mocno, ponieważ każde z nich jest inne i każde nosi ze sobą osobisty bagaż doświadczeń, często ciężkich i przykrych. Nierzadko proces zapoznawania zależy właśnie od nich, dlatego tak bardzo zaleca się konsultację z behawiorystami, nim się do niego przejdzie samodzielnie – ogólnodostępne instrukcje są pewną podpowiedzią, ale w behawioryzmie nigdy nie ma jednej słusznej metody, trzeba działać wedle danego pacjenta (kociego czy psiego).
Z kolei koty i psy z hodowli będą już pewnej rasy. Czy warto o nich czytać i dowiedzieć się, jakie mogą mieć cechy, nim zadecyduje się o zakupie? Oczywiście, że tak. Jednak również w tym przypadku rasa to jedno, charakter kształtujący się latami to drugie. Wszelkie opisy kotów, np. Ragdolli, służą raczej jako wstępna podpowiedź, nie jako pewnik. Pewne cechy mogą się często powtarzać, co też nie oznacza, że absolutnie każdy Ragdoll będzie spokojny i przyjacielski względem innych zwierząt. Szczególnie pragnę uwrażliwić na to drugie stwierdzenie – czytając, że dana rasa dogaduje się z innymi, opiekun nie powinien pędzić i kupować przedstawiciela tej rasy bez chwili obserwacji. Warto dopytać hodowcę o opinię – czy jego zdaniem dane kocię ma predyspozycje do życia z psem? Czy jest dosyć otwarte na nowości? Czy były jakieś problemy z danym miotem? Czy upatrzone kocię dobrze radzi sobie w towarzystwie innych kotów?
Choć kot to nie pies, dobry kontakt kocięcia z rodzeństwem i innymi miotami jest cenną wskazówką dotyczącą umiejętności społecznych. Te kształtują się nawet po opuszczeniu hodowli przez kocię, ale pierwsze kontakty i pierwsze relacje zawsze będą miały znaczenie. Dobrze zsocjalizowany kot to połowa drogi do sukcesu i ogrom innych problemów z głowy, w tym behawioralnych.
Ważniejsze od rasy są energia, wiek i ogólny temperament – jeśli w domu jest już starszy kot, lepiej nie dobierać do niego szczeniaka, tak samo jak psiemu seniorowi malutki kociak może dosłownie wejść na głowę :). Są oczywiście wyjątki, ale lepiej znać ryzyko. Energia też u każdego bywa różna, jednak warto wybrać zwierzę, które wydaje się, że choć trochę pasuje do tego już będącego pod opieką osoby zainteresowanej. Nie jest prawdą, że kot żywiołowy, pragnący wiecznej aktywności „trochę rozrusza” tego spokojnego lub w tym przypadku ustatkowanego psa. Tak naprawdę może go wręcz zamęczyć, nie dawać chwili na odpoczynek.
Krótko mówiąc, choć prawidłowa, stopniowa praca nad relacją kota i psa może okazać się bardzo skuteczna w wielu przypadkach, nawet tych trudnych, i da się zaprzyjaźnić ze sobą te dwa gatunki, to na pewno lepiej stronić od kompletnych przeciwieństw – one się tu nie przyciągną 🙂
Tekst opracowała: Agata Bladowska – kocia behawiorystka, absolwentka Uniwersytetu SWPS, autorka bloga: kotwarszawski.pl
FB: facebook.com/KotWarszawski
Artykuł z magazynu PUPIL numer 2(30)/2023