To, co robimy dla zwierząt przyszło zupełnie naturalnie, więc wydaje nam się, że to po prostuntakie nasze „powołanie”. Większość ludzi ma jakiś cel w swoim życiu, jakąś misję, a naszą jest właśnie pomoc potrzebującym zwierzętom. Kto inny wyciągnie do nich pomocną dłoń, jeśli nie my – ludzie, od których zwierzęta są całkowicie zależne? Inni często pukają się w głowę i mają nas za wariatów wiedząc, co robimy. […] Jednak, jeśli bycie „tą wariatką” od zwierząt przynosi coś dobrego, to na przekór niezadowolonym, fajnie nią być.
Rozmowa z Agnieszką i Natalią – prezeskami stowarzyszenia Psiomocni
Zacznijmy od początku – Skąd wziął się pomysł pomagania potrzebującym zwierzakom?
Zwierzęta uczestniczyły w naszym życiu już od dziecka. Każdy z nas wychowywał się z jakimś swoim ukochanym pupilem: psem, kotem lub chomikiem. Od najmłodszych lat była ta „iskierka’’ w oku na widok zwierząt. Już od małego widok psa na ciężkim łańcuchu był czymś przykrym i bolesnym, ale wtedy jako dzieci niewiele mogliśmy zrobić. Z biegiem lat wiemy, że można więcej – że mamy wpływ na to, jak traktowane są zwierzęta i w jakich warunkach żyją. To, co robimy dla zwierząt przyszło zupełnie naturalnie, więc wydaje nam się, że to po prostu takie nasze „powołanie”. Większość ludzi ma jakiś cel w swoim życiu, jakąś misję, a naszą jest właśnie pomoc potrzebującym zwierzętom. Kto inny wyciągnie do nich pomocną dłoń, jeśli nie my – ludzie, od których zwierzęta są całkowicie zależne? Inni często pukają się w głowę i mają nas za wariatów wiedząc, co robimy. Mają do nas negatywny, a nierzadko nawet agresywny stosunek, bo przecież dla nich to tylko pies/kot, więc „po co im pomagać”. Jednak, jeśli bycie „tą wariatką” od zwierząt przynosi coś dobrego, to na przekór niezadowolonym, fajnie nią być.

Foto. Arch. Stowarzyszenia
Od kiedy działacie jako stowarzyszenie? Czy droga do obecnego stanu była długa?
Oficjalne działania jako grupa Psiomocni miały swój początek 23 listopada 2018 roku, tak podpowiada nasza strona na Facebooku. Były to nasze pierwsze samodzielne kroki w świecie wolontariackiej pomocy zwierzętom. Zapoczątkował to pierwszy psiak, któremu przyszło nam pomóc jako Psiomocni. Był to Timon, niewielki kundelek porzucony przy drodze, który czekał na swojego człowieka. Dotychczasowy właściciel nigdy po niego nie wrócił. Historia, jakich tysiące. I tak się zaczęło! Braliśmy porzucone i niechciane zwierzaki pod opiekę, leczyliśmy, dokarmialiśmy, uczyliśmy normalności i w końcu szukaliśmy domów. I tak dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, ludzie zaczęli nas kojarzyć, pojawiało się jeszcze więcej telefonów z prośbami o pomoc. W końcu zdecydowaliśmy się iść krok dalej i Psiomocni stało się pełnoprawnym stowarzyszeniem. Przez te pięć lat bywało różnie. Były wzloty i upadki. Były łzy radości i smutku, ale wszystko to po coś i dla kogoś. Walczymy o lepsze życie dla tych wszystkich milusińskich, których udało się z ulicy, budy, łańcucha wysłać na ciepłe kanapy do kochających ludzi. Co ważne, mamy ciągły kontakt i wiemy, jak się żyje naszym byłym podopiecznym. Taka nasza Psiomocna Rodzinka.
Pomimo tego, że nie mamy dużych możliwości logistycznych, dużego zaplecza czy zasięgów, to śmiało możemy powiedzieć, że udało się przez te lata pomóc setkom zwierząt. Wiemy, że to na pewno nie koniec, bo gdzieś tam za rogiem jest ktoś, kto na nas czeka.
Na Waszym profilu w serwisie Facebook widać przede wszystkim psy i koty. Czy skupiacie się tylko na tych rodzajach zwierząt?
Tak, skupiamy się głównie na psach i kotach, a będąc dokładnym, to bardziej na psach. Nie znaczy to, że kotów nie lubimy, są mniej ważne, czy nie wzrusza nas ich krzywda. Po prostu dla psiaków mamy większe możliwości. Mamy jakieś mini zaplecze, gdzie możemy je umieszczać i gdzie mogą czekać bezpiecznie na nowe domy. Jeśli chodzi o koty, nie posiadamy na ten moment takiego zaplecza, ale kto wie, co przyszłość przyniesie, nie mówimy nie. Póki co musimy liczyć siły na zamiary. Mamy natomiast kilkanaście wolnożyjących kotów. Są zupełnymi dzikuskami, ale stale zapewniamy im karmę. Każdy z takich kotów jest też po zabiegu kastracji, aby nie mnożyć bezdomności i kolejnych niechcianych kociaków. To samo tyczy się innych zwierząt, np. gryzoni czy zwierząt gospodarskich. Nie znaczy to jednak, że jeśli królik, koza, świnka czy koń będzie w potrzebie, to nie spróbujemy pomóc.
W jaki sposób trafiają do Was potrzebujące zwierzaki?
Najczęściej są to zgłoszenia mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy widzą, że gdzieś od długiego czasu błąka się pies, komuś ktoś podrzuci na podwórko. Czasem ktoś znajdzie psiaka w lesie, czasem ktoś wypatrzy jakąś biedę na łańcuchu. Bywa też, że starszy właściciel umiera, pies lub psy zostają i nie ma się kto nimi zająć. Często rodzina zmarłego nie interesuje się losem zwierzęcia. Zdarzają się również prośby o pomoc od samych gmin czy od gabinetów weterynaryjnych. W takich przypadkach pojawiamy się my i zabieramy psa do siebie, o ile mamy jeszcze miejsce na przyjęcie nowego podopiecznego. Pamiętajmy, że dysponujemy zapleczem, ale ono również „nie jest z gumy”. Jednocześnie mogą przebywać u nas 3-4 psiaki, ze względu na ich komfort i bezpieczeństwo. Jeśli nie mamy miejsca, wtedy staramy się ogłosić znalezionego psiaka na naszym profilu. Zgłaszających się kierujemy do danej gminy, w której pies się znajduje. Ma ona obowiązek pomóc i przyjąć zgłoszenie, po czym pies trafia do odpowiedniego schroniska.
Jak wyglądają procedury po przyjęciu zwierzaka?
Kiedy trafia do nas nowy pies, przede wszystkim naszym ustawowym obowiązkiem jest przez najbliższe dwa tygodnie szukanie właściciela, bo przecież nie każdy znaleziony lub biegający po ulicy pies musi być bezdomny. Ogłaszamy psiaka na swojej stronie na Facebooku, Instagramie, portalu ogłoszeniowym OLX, grupach facebookowych. Zgłaszany jest także do danej gminy, w której pies został znaleziony. Jeśli po tym czasie właściciel się nie zgłosi, rozpoczynamy całą profilaktykę weterynaryjną, począwszy od podstawowego przeglądu, badań krwi, po odrobaczanie, zabezpieczanie na pchły i kleszcze, chipowanie, szczepienie na choroby wirusowe i obowiązkowe na wściekliznę. Jeśli pies choruje lub dzieje się coś niepokojącego, to poszerzamy badania i leczymy. Na samym końcu jest kastracja, jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych lub behawioralnych. Kiedy już to wszystko mamy, zaczyna się żmudny proces poszukiwania najlepszego domu.

Foto. Arch. Stowarzyszenia
W jaki sposób szukacie nowych opiekunów dla swoich podopiecznych?
Sposobów jest wiele. Najczęściej i najbardziej aktywnie ogłaszamy psiaki na naszym Facebooku. Tam pojawia się oficjalne ogłoszenie dla każdego psiaka, które zawiera wszystkie niezbędne informacje: jego wygląd, parametry, stan zdrowia, charakter. Do tego dołączamy zdjęcia i filmy. Im dłużej przebywa u nas pies, tym więcej o nim wiemy. Wtedy opis jest na bieżąco aktualizowany, aby każdy kto zainteresuje się psem, mógł dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Publikujemy na swojej stronie filmy i zdjęcia ze spacerów, zabaw, wycieczek, z wizyt u weterynarza. Chcemy aby każdy, kto nas obserwuje mógł mieć wgląd, co się u nas dzieje. Być może poprzez to ma możliwość lepiej zaznajomić się z naszymi podopiecznymi i zdecydować się na adopcję. Mamy tam wspaniałą społeczność i wspierających, którzy sami oglądając zdjęcia i filmy wirtualnie zżywają się z naszymi psiakami, a także pomagają ogłaszać i szukać im super domów.

Foto. Arch. Stowarzyszenia
Jak można wesprzeć Wasze działania?
Tutaj również sposobów jest kilka i każdy może wybrać ten odpowiedni dla siebie i swoich możliwości. W pierwszej kolejności wesprzeć nas można zakupem dobrej karmy dla psiaków oraz dla kociaków, o których wspominaliśmy. Może być to karma zarówno mokra, jak i sucha. Bardzo chętnie przyjmujemy koce, ręczniki, zabawki, pluszaki, obroże czy szelki. Można też po prostu odezwać się do nas, jeśli ktoś chciałby coś podarować, a nie wie, co akurat byłoby potrzebne.
Dużym wsparciem może być też zwykły spacer z którymś z naszych futrzaków lub po prostu spędzenie z nim czasu. Zarówno my, jak i psiaki naprawdę doceniamy taką formę pomocy. Wy macie na koncie dobry uczynek, a psiaki są zadowolone z kontaktu z nowymi ludźmi. To też dla nich odskocznia od codzienności.
Jeśli ktoś chciałby mieć znacznie większy wkład w pomoc, może zdecydować się na zostanie naszym domem tymczasowym, biorąc pod opiekę jakiegoś psiaka, dopóki ten nie znajdzie domu stałego (przy pełnym pokryciu kosztów utrzymania zwierzęcia przez stowarzyszenie).
Na koniec, ważna jest również pomoc finansowa. Nie ukrywajmy – pomaganie jest kosztowne. Bez takiego wsparcia nie jesteśmy w stanie zrobić zbyt wiele, dlatego można pomóc również w ten sposób. Dzięki temu psiaki mają fachową opiekę weterynaryjną, najlepszą karmę, a my spokojny sen, że będziemy w stanie opłacić kolejną fakturę związaną z utrzymaniem naszych podopiecznych. W tym roku będzie można przekazać nam swój 1,5% podatku, do czego skromnie zachęcamy.
Jakakolwiek będzie to forma pomocy, za każdą jesteśmy zawsze ogromnie wdzięczni, bo bez Was nie byłoby nas i bez Was, wiele psiaków nie otrzymałoby pomocy i szansy na godne życie.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Martyna Major