Na łamach naszego pisma publikujemy wywiady z osobami, których pasje związane są ze zwierzętami. Dziś nieco bardziej pluszowymi, a dokładnie z wełny czesankowej. Zwierzaki wyglądają niemal identycznie jak modele, na wzór których są tworzone. Zresztą zobaczcie sami i przeczytajcie wywiad z Marysią – twórczynią maskotek.

facebook.com/marysiowemisie
PUPIL: Skąd się wziął pomysł na tworzenie filcowych stworzeń?
Marysia: Od dłuższego czasu szukałam dla siebie jakiegoś kreatywnego zajęcia. Bardzo lubię rysować, ale chciałam czegoś innego. Próbowałam z różnymi popularnymi robótkami ręcznymi – robiłam na drutach, szydełkowałam, jednak nic z tego mnie szczególnie nie wciągnęło. Szukając kolejnych inspiracji, trafiłam na informację dotyczącą filcowania na sucho. W Polsce nie jest to zbyt popularne zajęcie, nie ma wielu materiałów. Kupiłam swoje pierwsze igły (ze specjalnymi zadziorkami), gąbkę, wełnę i spróbowałam. Okazało się, że to jest to czego szukam o zajęcie dla mnie. Od tego momentu minęło już trzy i pół roku i wcale mi się nie nudzi.
PUPIL: Jakie zwierzęta najczęściej Pani tworzy?
Marysia: Zaczynałam od małych myszek i szczurków. Na nich uczyłam się podstaw, a z czasem przyszły też inne gatunki. Obecnie najczęściej robię miniaturki domowych pupili, szczególnie piesków. Często właściciele chcą mieć figurkę wyglądającą jak ich kochany zwierzak, a czasem chcą też uhonorować pamięć tych, których już z nimi nie ma. Zdarza się też, że figurki kupują rodzice dla swoich dzieci, które nie mogą mieć prawdziwego chomika czy świnki morskiej.
PUPIL: Pytanie, czy jest Pani stworzyć każde zwierzę? Wydaje się być niewłaściwe, bo na profilu FB – MarysioweMisie – widziałam psy, króliki, myszki, chomiki – to takie pierwsze z brzegu. Więc może inaczej – czy które robi się łatwiej lub trudniej?
Marysia: Zdecydowanie najtrudniej robi się figurki zwierzaków o czarnym umaszczeniu. Bardzo trudno w tym kolorze jest oddać charakterystyczne cechy modela, nie widać zagłębień, nie układają się cienie. Nawet zrobienie dobrych zdjęć po ukończeniu figurki jest naprawdę ciężkie.
Następne w skali trudności są pieski w typie buldogów. Tutaj trzeba dużo pracować nad każdą fałdką. Nie jest też łatwo zrobić figurkę zwierzaka o długiej sierści. Układanie i wbijanie wełny, pasemko po pasemku, trwa bardzo długo.

facebook.com/marysiowemisie
Ogólnie – najtrudniejszym etapem jest wykończenie – wtedy figurka nabiera ostatecznego wyrazu i cech charakterystycznych modela. Trzeba mieszać wełnę, żeby odtworzyć kolory, później doszlifować zarysowaną wcześniej pozę (niektóre pieski, na przykład, układają tylne łapki w specyficzny sposób kiedy siedzą).
Najgorsze co może się zdarzyć na tym etapie, to złamanie igły w środku figurki. Nie ma wtedy innego wyjścia, tylko trzeba wyjąc złamana końcówkę, a żeby to zrobić – niekiedy trzeba figurkę rozciąć. W takim wypadku – często trzeba zaczynać od początku, bo rozcięcia niekiedy nie da się już naprawić.
PUPIL: Jakie z dotychczasowych zamówień było najtrudniejsze do wykonania?
Marysia: Jak dotąd, najtrudniejsze były ex-aequo, figurki psów – Dogue de Bordeaux i Shar pei. Ileż to było fałdek do ułożenia, zakamarków, zagięć, a figurki były niewiele większe od kubka herbaty. Ale udało się. Właściciele piesków byli zadowoleni, a to mnie cieszy najbardziej i bardzo motywuje.
PUPIL: Jakiej wielkości są zwykle wykonywane przez Panią zwierzątka?
Marysia: Pieski i kotki mają zwykle około 14 centymetrów, to taki mój standardowy wymiar. Oczywiście trochę się to waha, jak to rękodzieło – nigdy nie wyjdą dwie identyczne figurki. O ile dobrze pamiętam, najmniejszą figurkę jaką zrobiłam to pięciocentymetrowy szop pracz, którego jako maskotkę, trzymała w łapkach większa szynszyla.
PUPIL: Czy wykonanie filcowego zwierzątek jest czasochłonne? Co wymaga największego nakładu pracy?
Marysia: Jedna figurka powstaje od trzech do siedmiu dni, kiedy pracuje nad nią po 6-10 godzin dziennie. Najwięcej uwagi i czasu trzeba poświęcić na jej wykończenie, ale też na odpowiednie ułożenie szkieletu z drutu i późniejsze owinięcie go wełną. Do samego końca, tj. dopóki nie wyślę figurki, cały czas coś w niej poprawiam, coś docina,, dokładam, dopracowuje szczegóły. Ale cały trud, jaki w to wkładam rekompensują mi wiadomości, jakie otrzymuję od właścicieli, zdjęcia figurek z pupilami, ich reakcje. Zwłaszcza, że niektórzy reagują bardzo emocjonalnie, zwłaszcza, kiedy modelem był zwierzak, za którym tęsknią.

facebook.com/marysiowemisie
Więcej prac znajdziecie na profilu: https://www.facebook.com/marysiowemisie
Artykuł z magazynu PUPIL numer 3(19)/2020