Z córką przez wiele, wiele lat miałyśmy sunie, którą pożegnałyśmy z wielką rozpaczą. Później, kiedy przeprowadziłam się na Kretę, obiecałam sobie, że nie będę brała pod opiekę żadnych zwierząt.
Ja podróżuję, jestem człowiek podróży i nie mogę.
W miejscu, gdzie mieszkam jest dużo bezdomnych zwierząt. Jest też sporo osób, które bardzo ofiarnie się tymi zwierzętami zajmują i pomagają znajdywać dla nich opiekunów. Służyłam trochę za dom zastępczy, wspierałam ich działania, ale nie angażowałam się zbytnio w to, żeby mieć zwierzę na stałe. Chociaż nie było to łatwe, trzymałam się tego dzielnie. Przez dwa lata… – mówi Paulina Młynarska.