Strefa Twojego pupila - nowości i porady dotyczące zwierząt domowych

Paulina Młynarska i jej Zwierzyniec.

Paulina Młynarska i jej Zwierzyniec.

Z córką przez wiele, wiele lat miałyśmy sunie, którą pożegnałyśmy z wielką rozpaczą. Później, kiedy przeprowadziłam się na Kretę, obiecałam sobie, że nie będę brała pod opiekę żadnych zwierząt.
Ja podróżuję, jestem człowiek podróży i nie mogę.

W miejscu, gdzie mieszkam jest dużo bezdomnych zwierząt.  Jest też sporo osób, które bardzo ofiarnie się tymi zwierzętami zajmują i pomagają znajdywać dla nich opiekunów. Służyłam trochę za dom zastępczy, wspierałam ich działania, ale nie angażowałam się zbytnio w to, żeby mieć zwierzę na stałe. Chociaż nie było to łatwe, trzymałam się tego dzielnie. Przez dwa lata… – mówi Paulina Młynarska.

Paulina Młynarska

Paulina Młynarska i jej Zwierzyniec.

Paulina Młynarska/ foto. archiwum prywatne

 

Dziennikarka, pisarka, producentka telewizyjna, autorka piosenek i wierszy, podróżniczka, certyfikowana nauczycielka jogi.

Autorka wielu książek: „Zakopane. Nie ma przebacz!”, „Kochaj i rozmawiaj”, „Kalendarzyk niemałżeński”, „Na błędach! Poradnik – odradnik”, „Jeszcze czego!”, „Rebel”, „Jesteś wędrówką”, „Jesteś spokojem”, „Zmierzch lubieżnego dziada” oraz „Kalendarza książkowego 2021, MOC KOBIET według Pauliny Młynarskiej”.

Od 2017 roku żyje na Krecie. Kilka miesięcy temu zamieszkały z nią: Moon, Lempik, Feluś, Surya i Malczik.

Rozmawia:
Katarzyna Nogaj

Wywiad

 

Obecnie mieszka z Panią pięć przygarniętych zwierzaków. Kto jako pierwszy podbił Pani serce?

 

Wyszłam na spacer – to było 15 lipca ubiegłego roku. W sadzie oliwnym wyskoczyły nie wiadomo skąd, dwa malutkie kiciusie i zaczęły miauczeć. Rozglądałam za ich mamą, ale bez skutku. Podkreślić w tym miejscu trzeba, że na Krecie takie dzikie, półdzikie koty to norma. Jest ich naprawdę pełno i wtapiają się w krajobraz. Wmówiłam sobie, że ta ich mama na pewno gdzieś jest w pobliżu i zaraz się znajdzie. Zrobiłam kilka kroków na przód, a te kiciusie idą za mną. Idą, idą, idą i idą… Po około 300 metrach stwierdziłam, że tej ich mamy chyba nie ma. One cały czas szły za mną, no i poszły ze mną do domu…

Plan był taki: wysterylizuję je, nakarmię i będą sobie żyły przy mnie, ale nie będą mieszkać w domu. Na Krecie wygląda to trochę inaczej niż w Polsce. Mieszkam daleko od drogi i to normalne, że zwierzęta tak żyją. Zrobiłam im budkę, no i… dwa dni później spały już ze mną w łóżku. Tak było przez miesiąc.

 

 

Co się stało po miesiącu?

 

Zwierzyniec Pauliny Młynarskiej

Foto. archiwum prywatne

Przy sierpniowej pełni (która – co jest dla mnie istotne – była  w starożytności  świętem bogini, wiedźmy Hekate przedstawianej z psem. Jej wizerunek mam na zamówienie namalowany na  ścianie i uważam ją za swoją inspirację, duchową patronkę) znalazł się na progu mojego domu biały szczeniak, mający około 4-5 miesięcy. Miał obrożę, wiec myślałam, że to jest czyjś psiak, który po prostu uciekł na chwilę. Posiedział trochę u mnie i poszedł, a ponieważ miał tę obroże, nie zwróciłam na niego jakiejś szczególnej uwagi. Na drugi dzień zauważyłam, że znów krąży w mojej okolicy. Pomyślałam, że jednak ktoś go porzucił, bo wyglądał, jakby szukał właściciela.

To na Krecie jest faktycznie niefajne, że niektórzy ludzie przedmiotowo traktują zwierzęta. Często pojawia się scenariusz: przyjeżdżają turyści, dzieciom się podoba piesio gospodarzy. Ludzie biorą pod swoją opiekę takiego psiaka i w czasie wakacyjnego pobytu oswajają go, karmią. Kiedy ich urlop dobiega końca, stwierdzają, że piesio jednak nie jest taki fajny – wracamy do domu, ale bez niego. Podrzucają go gdzieś, gdzie są domy i mieszkają ludzie z myślą, że  jakoś to będzie i ktoś się nim zaopiekuje.

Kiedy przyszedł był strasznie odwodniony, dałam mu wody, pogłaskałam i wzięłam do siebie. Porobiłam zdjęcia, wydrukowałam ogłoszenia, rozpuściłam wici na wszystkich forach tematycznych, na których od dawna jestem zarejestrowana.

Ogłoszenia, które porozwieszałam w okolicy zniknęły natychmiast, co świadczyło o tym, że komuś nie były na rękę poszukiwania opiekuna tego psa. No i cóż… Feluś został.

 

 

Jak wyglądały początki znajomości kociaków z nowym lokatorem?

 

Koty – Moon, Lempik (wcześniej Karma) i pies Feluś, to były zwierzątka opuszczone z jakiegoś powodu, bez opieki, ale bardzo ufne i wesołe. Otwarte w kontaktach z ludźmi. Miedzy sobą też się natychmiast fantastycznie dogadały. Chociaż na początku Felek lubił zaczepiać Lempika i podgryzać swoimi igiełkowatymi ząbkami. Z jednej strony kot piszczał, ale jednocześnie szukał tych zaczepek – taki specyficzny rodzaj uzależnienia. Materiał dla psychologa ? Wtedy też moja przyjaciółka Fiolka Najdenowicz poradziła, żeby zmienić kociakowi imię Karma na Lempart – tak bardziej wojowniczo.

 

 

Feluś był trzeci z kolei, ale trzecia jest też Surya – trzeci kot w Pani towarzystwie.

 

zwierzyniec Pauliny Młynarskiej

Foto. archiwum prywatne

Jesienią przyjechała do mnie córka – uciekając trochę przed pandemią w Polsce. Tutaj jest jednak dużo bezpieczniej. Pojechałyśmy do miasteczka i zobaczyłyśmy kicię. Kręciła się przy zamkniętej knajpce, w której zapewne wcześniej, przed lockdownem dostawała jedzenie. Na Krecie bezdomne zwierzęta tradycyjnie żyją przy turystach, knajpach, tawernach, gdzie są karmione. Teraz, kiedy przez pandemię część z tych miejsc się nie otworzyła, one po prostu nie mają co jeść. No i siedzi taka bida, szkielecik taki, więc zgarnęłam tę bidulę. Nazwałam ją  Surya, bo ma złote promyki i jest taka rudawa, a Surya w sanskrycie znaczy słońce. No i… absolutnie żadnych więcej zwierząt (śmiech) Do czasu…

 

 

W listopadzie…

 

Obok mojego domu trwa budowa. Pilnuje jej sunia, taki żywioł. Ciągle do nas przybiega, a mój Felek uwielbia się z nią bawić. Razem z tą sunią pojawił się malutki piesek o twarzy Zgredka z Harrego Pottera. Widać, że wiele kopniaków w swoim życiu ten maluch zaliczył. Był bardzo zalękniony, siedział przed drzwiami taki bidul, patrzy przez szybę.
Ala, moja córka mówi: „No, a ten Malczik, co z tym Malczikiem?” No i został jeszcze ten Malczik.

 

 

Lempik, Moon, Feluś, Surya, Maklczik. Jakie są?

 

Jest to dla mnie fascynujące. Felek i te dwa kotki, które pierwsze się u mnie znalazły, nie przeżyły niczego złego. Nawet jeśli zostały porzucone, to na krótko. Bardzo szybko do mnie trafiły i to są takie rozpieszczone zwierzątka, które nie zaznały strachu, krzywdy. Natomiast Surya i Malczik, to już zupełnie inna para kaloszy. To są też bardzo młode zwierzaczki, mniej więcej w tym samym wieku. Surya ma takie ruchu głowy jak jaszczurka. Cały czas jest czujna i obserwuje nerwowo, jakby patrzyła skąd może przyjść niebezpieczeństwo. Dopiero od niedawna potrafi się zrelaksować. Malczik pierwszy raz położył się i pokazał brzuszek dopiero w ubiegłym tygodniu (18-24 styczeń  – przyp. red) – po około 1,5 miesiąca mieszkania u mnie.

Widać ogromną różnicę, pomiędzy tymi zwierzakami. Lempik, Moon i Felek są maksymalnie zrelaksowane i pewne siebie, natomiast Suria i Malczik – cały czas na czatach.

 

 

Jak wygląda życie z taką gromadką?

 

Zwierzyniec Pauliny Młynarskiej

Foto. archiwum prywatne

Mam bardzo mały domek, więc ta banda bardzo dużo zmieniła. Każdy dzień zaczynam podobnie. Muszę wszystko bardzo dokładnie poodkurzać, wysprzątać dom, bo wszędzie lata sierść. Co wieczór one się tutaj schodzą i ładują ze mną na kanapę. Kiedy oglądam film albo czytam, one się przy mnie kotłują. Dlatego każdego ranka odbywa się przynajmniej godzinne sprzątanie. Rytualne trzepanie dywaników, z którego się wszyscy śmieją. Potem wymiana toalety kotów, bo chociaż mamy ogród, to one korzystają z kuwety.
Nie mają wstępu tylko do jednego pokoju, w którym prowadzę zajęcia jogi on-line, aby i tam nie było potrzeby non stop sprzątać. W nim też mieszka moja córka, kiedy do mnie przyjeżdża i ze względu na jej alergię ich tam nie wpuszczam.
Zwierzaki dużo czasu spędzają też na zewnątrz. W mojej okolicy nie ma niebezpiecznych dróg. Wokół są niekończące się gaje oliwne i pomarańczowe, więc mogą sobie swobodnie chodzić. Zresztą – one zawsze trzymają się blisko domu. Moi sąsiedzi mają z nimi trochę zabawy, kiedy są przez nich witani na drodze – psy nauczyły się pobierać myto w głaskach. ?

 

 

Dziękuję za rozmowę ?

 

Artykuł z magazynu PUPIL numer 1(21)/2020