Elegancki, dostojny, pełen uroku – kot syberyjski od wieków towarzyszy człowiekowi, wzbudzając zachwyt swoją inteligencją i charakterem. Choć wygląda jak mały „leśny duch”, to w rzeczywistości jest niezwykle przyjaznym i rodzinnym zwierzęciem. O tajemnicach tej niezwykłej rasy opowiada Joanna Rajsner, od 10 lat prowadząca hodowlę i zakochana w swoich „puszystych strażnikach szczęścia”.
Rozmowa z: JOANNĄ RAJSNER, właścicielką hodowli kotów syberyjskich Sheer JoyPl
www.sheerjoy.pl, www.facebook.com/share/1ZvaG64T9i/
Jak długo prowadzi Pani hodowlę kotów syberyjskich? Jak rozpoczęła się Wasza wspólna przygoda?
Swoją własną hodowlę prowadzę dziesiąty rok, jednak koty syberyjskie żyją w naszym domu od trzynastu lat. Kiedy po stracie kolejnego kota powiedziałam sobie: „Dość, nigdy więcej kotów w moim domu, to za dużo mnie kosztuje emocjonalnie”, wytrzymałam trzy tygodnie… i zaczęłam szukać w Internecie kota, którego mogłabym adoptować, dać mu lepsze życie. W ten sposób natknęłam się na zdjęcie Gai, dziewięciomiesięcznej kotki syberyjskiej. I to była miłość od pierwszego wejrzenia. Gaja do dzisiejszego dnia mieszka z nami i jest to prawdziwa Królowa. Od niej zaczęła się tak naprawdę moja pasja, zainteresowanie, najpierw kotami syberyjskimi, potem wystawami, a w końcu hodowaniem tych przepięknych przedstawicieli kociej rodziny.

Foto. archiwum prywatne
Proszę opowiedzieć nam o tej rasie. Jakie są to koty?
Kot syberyjski jest rasą naturalną, co oznacza, że nie został jak dotąd zmodyfikowany w żaden sposób. Pomimo swojego trochę dzikiego wyglądu są to zwierzęta łagodne, przyjacielskie, bardzo lubiące towarzystwo człowieka, ale też innych zwierząt. Koty te pochodzą z Rosji, gdzie od wieków żyły w surowym klimacie, dzięki czemu są odporne na zimno. W Rosji w dawnych czasach nazywano je stróżami domostw, ponieważ mimo iż nie mieszkały w domach, a w obejściu, sygnalizowały mieszkańcom warczeniem, kiedy zbliżał się ktoś obcy. Tam też nazywano je magicznymi kotami – kiedy ludzie wprowadzali się do nowego domu, najpierw wchodził kot syberyjski, potem domownicy. Wierzono, że w ten sposób kot przynosi szczęście nowemu miejscu.
Czy jest coś, co wyróżnia je na tle innych ras kotów?
Oprócz tego, o czym już wcześniej wspomniałam, czyli, że jest to rasa nietknięta ręką człowieka, koty syberyjskie są … taktowne. Tak, to koty, które doskonale wiedzą, kiedy co jest komuś potrzebne. Nie są nachalne, ale zawsze blisko człowieka. Kiedy trzeba kogoś pocieszyć, przychodzą i ocierają się o nas, kiedy trzeba kogoś obronić, np. przed zdenerwowaną mamą (śmiech), materializują się w mgnieniu oka i swoją obecnością rozładowują napięcie. Są naprawdę niezwykłymi towarzyszami życia.
W opisach tej rasy znajdziemy informację, że są polecane dla alergików. Dlaczego?
Koty syberyjskie nazywane są hipoalergicznymi (hipo-, czyli mniej, a nie wcale, jak niektórzy uważają) i mimo długiej sierści często wybierane są jako towarzysze w domach alergików. W tym przypadku nie sierść, czy jej długość jest tu czynnikiem kluczowym, a ilość białka Fel d1 produkowana w ślinie kota. Koty syberyjskie właśnie tego białka produkują mniej, stąd też wydają się bardziej przyjazne alergikom. Wiele osób uczulonych na sierść twierdzi, że przy kotach syberyjskich ma minimalne objawy lub nie ma ich wcale. Musimy jednak pamiętać, i to jest rzecz, na którą zawsze zwracam uwagę potencjalnym nowym opiekunom moich kocich dzieci, że każdy organizm reaguje inaczej, że alergia lub jej brak jest sprawą indywidualną. Warto przed zakupem kota przyjechać do hodowli, pobyć z ewentualnymi alergenami (a w takim miejscu z pewnością jest ich więcej niż przy jednym kocie) i przekonać się, czy na pewno nasz organizm nie reaguje nieodpowiednio.
Co należy wziąć pod uwagę, gdy chcemy zdecydować się na kota tej rasy?
Jeżeli chcemy stać się szczęśliwymi opiekunami kota tej rasy, musimy przede wszystkim pamiętać o tym, że są to koty bardzo towarzyskie, potrzebujące kontaktu z człowiekiem, ale też z innymi zwierzętami. Koty (nie mówię tu tylko o syberyjskich) wbrew ogólnemu przekonaniu, nie są zwierzętami ceniącymi sobie samotność. To istoty potrzebujące uwagi, zabawy, miłości, po prostu obecności. Koty syberyjskie, którym poświęca się dużo czasu, do późnego wieku potrafią zachowywać się jak kocięta ganiając za wędką, piłeczką, czy wspinając się po drapakach i kociostradach. O czym jeszcze należy pamiętać? Z uwagi na specyficzną budowę sierści, która jest trójwarstwowa – składa się z podszerstka i wodoodpornych włosów okrywowych (co jest swego rodzaju przystosowaniem do warunków atmosferycznych miejsca, z którego pochodzą koty syberyjskie) trzeba ją starannie pielęgnować. Mimo że nie jest to sierść podatna na kołtunienie się, warto regularnie czesać kota, zazwyczaj raz w tygodniu. W okresie linienia, czyli wiosną, kiedy kot zrzuca okrywę zimową i jesienią, kiedy gubi sierść letnią, powinniśmy robić to częściej. Jeśli kot uczony jest od pierwszych tygodni życia kontaktu z grzebieniem lub szczotką i jeśli nie zaniedbamy jego futra, to bez problemu pozwala opiekunowi wykonywać wszelkie zabiegi pielęgnacyjne. Tu dodam jeszcze, że czesząc kota, nie ruszamy ogona, chyba że jest to naprawdę konieczne. Ogon wystarczy raz na jakiś czas przeczesać delikatnie specjalną szczotką do ogona. U kotów syberyjskich nie stosujemy trymera, ponieważ oprócz martwego włosa wyczesuje on też podszerstek, który jest kotu niezbędny do właściwego funkcjonowania. Co więcej, koty tej rasy uwielbiają wysokości, więc warto wyposażyć mieszkanie/dom w drapaki, półki, drabinki, stworzyć zwierzakowi możliwości wspinania się.
Jakie działania są ważne w procesie wychowania kociaka rasy syberyjskiej?
Koty syberyjskie nazywane są często „psami w kociej skórze”. Takie przeświadczenie nie jest spowodowane tylko faktem, że kochają kontakt z człowiekiem, ale też dlatego, że bardzo łatwo je wychować czy nauczyć różnych sztuczek, gdyż są rasą wyjątkowo inteligentną. To, co jest najważniejsze w procesie wychowania kota, to konsekwencja i cierpliwość. W naszej hodowli uczymy właściwych zachowań już od pierwszych tygodni. Ponadto, dostaję też z nowych domów wiele informacji o sukcesach w tym aspekcie. I nie chodzi tylko o uczenie kota niewchodzenia na blaty czy w inne miejsca, ale też aportowania, podawania łapki itp.

Foto. archiwum prywatne
Proszę opowiedzieć o kontaktach kotów syberyjskich z dziećmi? Czy lubią pieszczoty i atencję ze strony młodszych domowników?
Koty syberyjskie są łagodne, przyjazne i cierpliwe, więc idealnie nadają się do domów z dziećmi. Ich delikatność i opiekuńczość względem najmłodszych jest czasami niesamowita. Otrzymujemy często zdjęcia i filmiki od nowych opiekunów, na których widać te cechy bardzo wyraźnie. Pamiętam filmik przysłany przez naszych znajomych, na którym widać, jak kot zagląda do łóżeczka, gdzie spało niemowlę, jakby oceniając, czy może też tam się ułożyć, po czym delikatnie wskakuje i układa się w nogach maluszka, tuląc się do niego. Co jeszcze ważne, koty tej rasy nie odpowiadają agresją, gryzieniem czy drapaniem, kiedy mają dość zabawy lub kiedy przestaje im odpowiadać rodzaj zabawy. Wtedy zazwyczaj odchodzą, szukają ustronnego miejsca, żeby odpocząć, wyciszyć się. Jednak trzeba pamiętać, że kot to nie zabawka i nie tylko należy uczyć dzieci właściwego zachowania względem zwierząt, ale też starać się zawsze być obecnym podczas zabaw dziecka z kotem.
Czy koty syberyjskie przejawiają skłonność do chorób genetycznych?
Koty syberyjskie jako rasa naturalna są generalnie zdrowe i odporne na zimno. Nie oznacza to jednak, że nie chorują lub że nie trzeba ich badać. Nasze koty hodowlane mają robione badania w kierunku HCM (kardiomiopatii przerostowej), PKD (wielotorbielowatości nerek) oraz PK-def (niedoboru kinazy pirogronianowej), gdyż tego rodzaju choroby genetyczne mogą pojawiać się u tej rasy. Poza tym, co roku wykonujemy badania krwi – morfologię i biochemię oraz USG serca i nerek. Dzięki takiej profilaktyce jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio szybko, gdyby działo się coś niewłaściwego. Koty to zwierzęta, które bardzo długo ukrywają chorobę i jeśli nie obserwujemy ich uważnie i nie badamy regularnie, może się okazać, że kiedy już coś zauważymy, jest zbyt późno na pomoc.

Foto. archiwum prywatne
Proszę podzielić się ciekawostkami dotyczącymi rasy.
Kot syberyjski jest rasą stosunkowo młodą, choć niektóre źródła donoszą, jakoby już w średniowieczu koty te strzegły klasztorów na terenach Syberii. Tak naprawdę pierwszy standard rasy powstał dopiero pod koniec lat 80-tych XX wieku na podstawie kocura o imieniu Roman. Do Polski koty syberyjskie trafiły w roku 1990, a ich odmiana kolorystyczna – neva masquerade – dopiero w drugiej połowie lat 90-tych.
Mieliśmy kiedyś taką sytuację z jednym z rudasków, która przyprawiła mnie niemal o zawał. Od tego czasu zawsze mówię, że rude koty to stan umysłu, nie kolor, bo zawsze coś wywiną (śmiech). Jakiś czas temu jechałam z miotem kociaczków na szczepienie. Na tylnym siedzeniu postawiłam duży transporter, w którym kotłowało się osiem maluchów, w tym cztery rudaski. Po przejechaniu zaledwie około dwóch kilometrów zauważyłam w tylnym lusterku jakiś ruch. Okazało się, że kociaki otworzyły sobie zamek transportera i rozpierzchły się po tylnym siedzeniu. Zatrzymałam auto, wysiadłam i powkładałam je na powrót do transportera. Jednak patrząc na nie, wydawało mi się, że widzę za mało rudego koloru. Przeliczyłam raz, drugi i trzeci i okazało się, że nie ma jednego rudaska. Zaczęłam szukać pod siedzeniami, z przodu, nawet w bagażniku, bo może jakimś sposobem tam się dostał. Niestety, nie znalazłam… Wysiadłam, zaczęłam obchodzić auto dookoła, szukać na poboczu, powoli tracąc zdrowy rozsądek. Kociaka jednak nigdzie nie było. Ruszyłam w stronę lecznicy, mając nadzieję, że gdzieś mimo wszystko zabunkrował się w samochodzie. Na miejscu jedna z lekarek przejęła maluchy do badania i szczepienia, a ja z drugą lekarką jeszcze raz przeszukałyśmy auto łącznie z otwarciem maski i sprawdzeniem miejsc przy silniku… Postanowiłyśmy wrócić też na miejsce, gdzie zatrzymałam samochód i jeszcze raz wszystko obejść. Po drodze rozglądałam się obłąkanym wzrokiem, czy gdzieś go nie dojrzę. Wszczęłam alarm wśród domowników, bo a nuż on mi wyskoczył z transportera jeszcze w domu, przed wyjazdem…? Mąż i córka przejrzeli każdy skrawek domu – bez rezultatu. Wróciłam więc do lecznicy po maluchy, zawiozłam do domu, zanosząc się płaczem. W domu mąż przeszukał kolejny raz samochód, ja raz jeszcze szukałam w domu, po czym postanowiłam wrócić kolejny raz na miejsce, gdzie wysiadłam z samochodu. Odchodząc od zmysłów, wsiadłam do auta. Wyjeżdżając poza bramę, usłyszałam cichutkie miauczenie. Początkowo myślałam, że wyobraźnia płata mi figle, że się przesłyszałam. Ale spojrzałam w tylne lusterko i.… zobaczyłam na półce małego rudego złoczyńcę ;-). Radości nie było końca, ale do dziś nie wiem, gdzie on się schował na te kilka godzin, bo wydawało się, że troje ludzi nie mogło przeoczyć kota. A jednak.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Martyna Major