Strefa Twojego pupila - nowości i porady dotyczące zwierząt domowych

Nowe przygody bohatera bestsellera BYŁ SOBIE PIES!

Nowe przygody bohatera bestsellera BYŁ SOBIE PIES!

Opis:    Na Bailey’a czeka kolejna niezwykle ważna misja, która wymaga od niego sporego poświęcenia. Aby ją dobrze zrealizować Bailey musi bowiem zapomnieć wszystkie swoje dotychczasowe wcielenia. Nie jest to łatwe, ale czego się nie robi dla ukochanego Ethana i jego córki CJ!

 

Mimo tej niepamięci jak zawsze z ogromną ciekawością i z sercem pełnym miłości Bailey wkracza do nowej rodziny. Ma być pomocnikiem niepełnosprawnego chłopca o imieniu Burke. W swojej niezwykłej misji ma też niezwykłą towarzyszkę: ciemnooką suczkę Lacey. Te dwa wspaniałe, mądre psy będą miały łapy pełne roboty!

O psie, który dał słowo

Autor: W. Bruce Cameron

Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

 

Fragment książki

 

Jestem Bailey. Miałem mnóstwo imion i przeżyłem niejedno życie, ale teraz nazywam się Bailey. To dobre imię. A ja jestem grzecznym pieskiem.

Mieszkałem w wielu miejscach, z których najcudowniejsza była Farma – dopóki nie trafiłem tutaj. To miejsce nie ma nazwy, ale są tu złociste brzegi do hasania, idealnie leżące w pyszczku piłki i patyki, piszczące zabawki, a co najważniejsze, wszyscy ludzie, którzy kiedyś mnie kochali i nadal kochają. Naturalnie jest tu również całe zatrzęsienie innych piesków, bo bez nich tego miejsca nie można by nazwać rajem.

Jestem kochany przez tylu ludzi, ponieważ przeżyłem wiele żyć pod różnymi imionami. Byłem Tobym i Molly, i Ellie, i Maxem, i Koleżką, i Baileyem. Odradzałem się w tak wielu wcieleniach, gdyż za każdym razem musiałem wykonać inną misję. Teraz mam proste zadanie: stać u boku moich ludzi i kochać ich. Może tak miało być od samego początku.

Tu nie ma bólu, jest tylko radość płynąca z wszechogarniającej miłości.

W tej oazie spokoju czas nie istniał, dopóki pewnego razu nie przyszli ze mną porozmawiać mój chłopiec Ethan i moja dziewczynka CJ. CJ to dziecko Ethana. Gdy się pojawili, usiadłem czujnie, ponieważ ze wszystkich, których kochałem, ta dwójka odgrywała najważniejsze role w moim życiu i zachowywała się jak ludzie, którzy mają dla swojego psiaka jakieś zadanie.
– Cześć, Bailey, nasz ty grzeczny piesku – przywitał się ze mną Ethan. CJ wygładziła mi sierść na grzbiecie. Przez dłuższą chwilę tylko okazywaliśmy sobie miłość.
– Wiem, że jesteś świadom swoich wcześniejszych wcieleń, Bailey. I wiem, że wysłano cię z ważną misją, żebyś mnie uratował – powiedział Ethan.
– Mnie też uratowałeś, Bailey, moja kochana Molly, mój Maksiu – dodała CJ.
Na wspomnienie tych imion przypomniałem sobie, jak towarzyszyłem jej w życiowej drodze, i aż zamerdałem ogonem. Dziewczynka mnie objęła.
– Nic nie może się równać miłości pieska – szepnęła do Ethana.
– Jest bezwarunkowa – przytaknął, głaszcząc mnie po czole.
Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się ich pieszczotami.
– A teraz mamy do ciebie wielką prośbę, Bailey. Tak wielką, że tylko ty możesz ją spełnić – powiedział do mnie Ethan.
– Ale to nic, jeśli ci się nie powiedzie. Dalej będziemy cię kochać i wrócisz tu do nas – dodała CJ.

– Powiedzie mu się. Komu, jak nie mojemu Bai leyowi – odparł Ethan z szerokim uśmiechem. Ujął mój pyszczek w dłonie, niegdyś pachnące Farmą, a teraz tylko samym Ethanem. Wpatrywałem się w niego jak urzeczony, bo kiedy mój chłopiec do mnie mówi, czuję bijącą od niego ciepłą falę miłości.

– Muszę cię prosić, żebyś wrócił, Bailey. Wrócił i spełnił pewną obietnicę. Nie prosiłbym, gdyby to nie było ważne Powiedział to poważnym tonem, lecz nie był na mnie zły. Ludzie bywają radośni, smutni, czuli, zagniewani i tak dalej, ale zazwyczaj potrafię odczytać ich uczucia po tonie głosu. Pieski na ogół są tylko radosne i może

właśnie dlatego niepotrzebna nam zdolność mowy.

– Tym razem będzie inaczej, Bailey – poinformowała mnie CJ. Spojrzałem na nią i od niej też poczułem falę miłości i dobroci. Była jednak przemieszana z nutą nie- pokoju, jakiejś obawy, więc przywarłem do mojej dziewczynki, żeby mnie mocniej przytuliła i poczuła się lepiej.

– Nie będziesz niczego pamiętał. – Ethan mówił teraz cicho. – Żadnego ze swoich wcieleń. Mnie, Farmy i tego miejsca też nie.

– Może nie tyle pamiętał – poprawiła go CJ – ile czuł. Przeszedłeś tak wiele, że odrodzisz się jako bardzo mądra psinka, Bailey. Stara dusza.

– Trudność polega na tym, Koleżko, że nie będziesz pamiętał nawet mnie. Razem z CJ wyparujemy z twojej pamięci.

Ethan był smutny, więc polizałem go po ręce. To właśnie ludzki smutek jest powodem istnienia psów.

CJ mnie pogłaskała.

– Ale nie na zawsze. Ethan skinął głową.

– Tak jest, Bailey. Nie na zawsze. Kiedy zobaczymy się następnym razem, nie będę tak wyglądał, ale rozpoznasz mnie i wszystko sobie przypomnisz. Każde swoje życie. Każde wspomnienie. I może wtedy zrozumiesz, że jesteś psim aniołem, który dopomógł w spełnieniu bardzo ważnej obietnicy.

CJ poruszyła się niespokojnie i Ethan na nią spojrzał.

– Powiedzie mu się – powtórzył. – Komu, jak nie mojemu Baileyowi?