Wszystkie psy dobrze wiedzą, że życie ma sens tylko u boku ukochanego człowieka.
Mała Clarity June opuszcza ukochaną babcię oraz jej psa i wyjeżdża z matka do wielkiego miasta. Psiak przeżył już wiele żyć i sporo się o ludziach nauczył. Miał różne imiona: Bailey, Toby, Ellie, Koleżka…
Kiedy powraca w kolejnym wcieleniu na czterech łapach, spotyka dorastającą Clarity. Wie, że jego misja jeszcze nie została wypełniona – ma pilnować i strzec dziewczynki. Musi być dzielnym psem!
Tym razem zrobi wszystko, aby pomóc ukochanej pani odnaleźć prawdziwą miłość i zrealizować jej marzenia. Czasami będzie musiał odejść, by zaraz znów powrócić jako inny psi przyjaciel. Jedno wie na pewno: życie jest na tyle pomerdane, że zawsze warto trzymać się razem.
Fragment książki
Grzejąc się w słońcu na drewnianym pomoście wychodzącym na staw, wiedziałem tyle: miałem na imię Koleżka i byłem grzecznym pieskiem. Sierść na moich łapach była czarna jak wszędzie indziej, ale w miarę upływu czasu na samym dole lekko zbielała. Przeżyłem wiele szczęśliwych lat na Farmie u boku chłopca o imieniu Ethan, spędzając mnóstwo leniwych popołudni na tym właśnie pomoście, pływając w stawie i szczekając na kaczki.
To było drugie lato bez Ethana. Kiedy umarł, w środku poczułem ból silniejszy od jakiegokolwiek, którego przyszło mi w życiu doświadczyć. Teraz już osłabł i bardziej przypominał ból brzucha, ale wciąż mi towarzyszył. Tylko śpiąc znajdowałem ukojenie – w snach znowu biegałem z Ethanem.
Byłem już starszym pieskiem i wiedziałem, że niedługo zapadnę w dużo głębszy sen, tak jak we wszystkich moich poprzednich życiach. (…)
Gdy ruszyliśmy dalej, poczułem u Andi leciutkie napięcie i wtedy zrozumiałem: ta zabawa musi mieć coś wspólnego z tamtym zapachem. Zwróciłem i położyłem się przy kobiecie, krzyżując łapy.
– Brawo! – powiedziała Andi, klaszcząc w dłonie. – Grzeczna sunia, Molly. Grzeczna sunia!
Dała mi smaczki, a ja stwierdziłem, że to jednak świetna zabawa i zamerdałem ogonem, gotów na powtórkę.
– Czyli Molly załapała, o co chodzi? – zapytała CJ.
– No cóż, tu trzeba czegoś więcej. Myślę, że wszystkie psy są w stanie wykryć zapach raka, ale to jeszcze nie znaczy, że potrafią skojarzyć, by nam to zasygnalizować. Ale Molly obserwowała Luke’a, widziałaś, jak krzyżowała łapy zupełnie jak on? Jeszcze nigdy nie słyszałam, by pies nauczył się tego od innych czworonogów, ale jak widać, to możliwe, nie ma innego wytłumaczenia. – Andi przyklękła i pocałowała mnie w nos. – Molly, jesteś geniuszem, prawdziwym psim geniuszem.
(…)
Jedna z kobiet nachyliła się i dała mi kawałek mięsa ze stopionym serem.
– Och, jesteś takim ślicznym pieskiem! – powiedziała do mnie.
Zrobiłem, co do mnie należało: położyłem się na podłodze, krzyżując przednie łapy.
– Jaka słodka! Robi dygnięcie! – zawołała kobieta.
Zza sofy wyszła CJ i na jej widok zamerdałem ogonem.
– O Boże – powiedziała.
(…)
– Co się stało? – Spojrzała na płaczącą, a potem na CJ. – Co je powiedziałaś?
CJ potrzasnęła głową. Kobieta odparła: „Przepraszam. Zadzwonię” i wyszła. Gloria była bardzo zła. Zza jej pleców wyłonił się Trent, spojrzał na nią, a potem na CJ, wyminął Glorię i stanął u boku mojej dziewczynki. Gdy przechodził, uniosłem nos i trąciłem go w rękę.
– Co się stało? – powtórzyła Gloria?
– Molly dała sygnał jak podczas tresury. Tresury wykrywania raka. Pokazała, że Sheryl ma raka. (…)
Wcześniej, zawsze, gdy zalewały mnie łagodne fale i zmywały mój ból, poddawałem się prądowi, unosząc się bez celu. Za każdym razem, gdy się odradzałem, to była dla mnie niespodzianka: czułem, że moja misja dobiegła końca, że spełnił się sens mojego życia.
Ale nie tym razem. Moja dziewczynka miała kłopoty i musiałem do niej wrócić. Gdy zalały mnie fale i przestałem czuć jej dotyk na sierści, usiłowałem odpychać się łapami. Chciałem się odrodzić.
Poczułem ulgę, gdy wróciła mi świadomość – już wiedziałem, że się udało. Miałem wrażenie, że spałem krócej niż przy poprzednich razach, co było dobrą wiadomością. Teraz musiałem tylko urosnąć i nabrać wystarczająco dużo siły, by odnaleźć CJ i znowu być jej pieskiem.”
Przeczytaj również