Strefa Twojego pupila - nowości i porady dotyczące zwierząt domowych

Ragdoll. Łagodny przyjaciel

Ragdoll. Łagodny przyjaciel

Hipnotyzujące, dumne spojrzenie.  Piękne i puszyste futro. Brany na ręce wiotczeje jak szmaciana lalka. Ragdoll. O tych wyjątkowych kotach opowiada Ines Siwińską z hodowli LOVELORIEN*PL.

 

Ragdoll – kilka słów o rasie

PUPIL: Ragdoll to w dosłownym tłumaczeniu „szmaciana lalka” – czy w rzeczywistości koty tej rasy to takie przytulanki? I czy to prawda, że Ragdolle brane na ręce rozluźnia- ją mięśnie i „wiotczeją”, stając się w rzeczywistości taką szmacianą laleczką?

LoveLorien: To prawda, że Ragdolle są zazwyczaj mniej żywiołowe niż standardowy kot, a w hodowli tej rasy zwracamy uwagę na to, by swoje geny przekazywały kolejnym pokoleniom koty przyjacielskie, towarzyskie, o łagodnym usposobieniu i spokojnym temperamencie. Należy mieć jednak na uwadze, że to wciąż koty, a nie przytulanki i mają prawo do własnego zdania – choć zazwyczaj lgną do człowieka, podążają za nim jak cień i uwielbiają pieszczoty, to jak każdy kot nie zawsze muszą mieć na nie ochotę. To samo tyczy się wiotczenia – choć zdarzają się Ragdolle, które zwisają z każdych rąk w każdej sytuacji, to większość z nich musi czuć do osoby która je trzyma zaufanie i sympatię, by rozluźnić się i zamienić w szmacianą lalkę.

P: Historie i legendy towarzyszące powstaniu rasy Ragdoll są niezwykle osobliwe… Czy może Pani opowiedzieć jak narodziła się ta rasa?

LL: „Osobliwe” to bardzo taktowne określenie. Ann Baker, twórczyni rasy, zadbała o to, by utrudnić nam dotarcie do prawdy. W zachowanych wykładach i listach do ówczesnych hodowców Ann wspinała się na wyżyny wyobraźni opowiadając o procesie powstawania rasy – mowa jest o studentce pobliskiego uniwersytetu, która poprosiła Ann o opiekę nad ciężarną kotką poddawaną wcześniej eksperymentom inżynierii genetycznej; o byłym pracowniku FBI który miał zdradzić Baker, że inne z podrzuconych jej kotów są efektem prób połączenia genów kota domowego i szopa pracza; o tym że niebieskie oczy Ragdolla są darem od Boga i wreszcie o tym, że gdy hodowcy odwrócili się od niej zostawiając ją z niczym, mogła odtworzyć rasę dzięki przybyszom z kosmosu, którzy podarowali jej kolejne niesamowite koty. W rzeczywistości rasa powstała przez sukcesywne łączenie kilku spokrewnionych ze sobą kotów, wykazujących pożądane cechy, o których mowa była w poprzednim pytaniu.

 

Ragdoll – wygląd

 

Ragdoll – kot szmaciana lalka - hodowla, opinie, charakter

P: Porozmawiajmy o wzorcu kota rasy Ragdoll… Uwagę na pierwszy rzut oka przykuwają niebieskie, lazurowe oczy – czy zawsze mają taki kolor?

LL: Niebieskie oczy Ragdolle zawdzięczają genom pointa syjamskiego – ten sam gen odpowiada za obecność ciemniejszych znaczeń na pyszczku, uszach, łapkach i ogonie, przy zachowaniu jasnego tułowia. Ragdolle, które są pointami syjamskimi, są faktycznie najpopularniejsze, toteż Ragdoll kojarzy nam się zazwyczaj z niebieskimi oczami. Jednak to nie jedyny możliwy wariant. Od początku istnienia rasy możemy wśród Ragdolli spotkać również pointy tonkijskie, zwane minkami – o fenomenalnym, morskim oku, oraz pointy burmskie, zwane sepia – ich oczy mogą mieć wszystkie odcienie żółci i zieleni.

P: Co możemy powiedzieć o maści Ragdolli? Jakie typy wyróżniamy?

LL: Poza różnymi rodzajami pointa, Ragdolle występują również w różnych kolorach – czarnym zwanym seal, niebieskim, czekoladowym, liliowym, cynamonowym, płowym, rudym, kremowym i tortie. Dodatkowo występują u Ragdolli dwa stopnie bieli. Są nimi mitted, czyli kot mający białe mittedki na palcach przednich łap, białe skarpety na tylnych oraz biały pas ciągnący się od brody, przez brzuch do ogona; oraz bicolour, który ma nieco więcej bieli niż mitted – na przednich łapach biały obszar sięga aż po łokcie, a na pyszczku tworzy charakterystyczne, odwrócone V. Do każdego z tych umaszczeń możemy dołożyć możliwe pręgowanie, tak więc jest w czym wybierać.

 

 

Charakter rasy ragdoll

P: Pytaliśmy o to, co widać na zewnątrz, a jak jest z „wnętrzem”? Jaka jest natura Ragdolli? Czy to definitywnie łagodne pieszczochy, towarzyskie, spokojne i kochające?

JJ: Tak jak odpowiedziałam w pierwszym pytaniu – przeważnie właśnie tak jest. Należy jednak pamiętać, że mimo łagodnego usposobienia to wciąż są koty i mają typowo kocie potrzeby. Nasze Ragdolle z upodobaniem biegają po zawieszonych pod sufitem półkach i jedzą biologicznie odpowiednie surowe jedzenie, czyli mięso z suplementami zwane BARFem oraz całe drobne ptaki i gryzonie, zwane whole prey.

P: A jakie są Pani koty? O Aurelce możemy przeczytać na Pani stronie, że jest to „czarująca kocia osóbka”, o Berenie „burza futra” i „łagodny olbrzym”. Jakie jest rozmruczane stadko LoveLorien?

JJ: Najstarsza z moich kotów jest Tula, zwana u nas Królową Matką. To moje oczko w głowie i cieszy się specjalnymi względami, czego na szczęście nadużywa tylko trochę. Aurelka, ta czarująca kocia osóbka, to jednocześnie niepoprawny urwipołeć, jej ulubione zajęcia to strącanie przedmiotów ze stołu i czyhanie na okazję by sprawdzić co mamy na talerzach. Zupełnie inaczej jest z Ardą, córką Tuli. Arda zachowuje się jak książkowa dziewczynka z dobrego domu. Mówimy o niej „rozsądne kociątko” – z sentymentu, bo pochodzi z pierwszego urodzonego w naszej hodowli miotu, choć kociątkiem dawno już przecież nie jest. Beren to Holender i czasem mam wrażenie, że nigdy nie nauczył się Polskiego, a w zasadzie – że nie uczy się niczego. To taki duży kot o bardzo małym rozumku, ale za to przeogromnym sercu.

P: Wydawać by się mogło, że ze względu na swoje przyjazne usposobienie Ragdolle będą idealnymi kocimi towarzyszami dla wszystkich. Czy tak jest w istocie? Czy to koty, które pokochają każdego człowieka?

JJ: Na pewno mogłyby pokochać każdego, jestem jednak zdania, że i kot i człowiek będą szczęśliwsi, jeśli ich potrzeby będą ze sobą współgrały. Ragdolle to bardzo towarzyskie koty, raczej nie zaznają więc szczęścia będąc jedynakami w domu osoby, która dużo pracuje. Większość przedstawicieli rasy odnajdzie się za to bez problemu w domach z innymi zwierzętami. Jeśli ktoś marzy o kocie, który zwinie się w kłębuszek na kolanach, powinien pomyśleć raczej o rasie o mniejszych gabarytach – Ragdollom, przy ich pokaźnych rozmiarach, byłoby wygodnie chyba tylko na naprawdę dużych kolanach. Za to jeśli szukamy kogoś, kto będzie nam towarzyszył przy codziennych czynnościach, od mycia zębów po obieranie ziemniaków, Ragdoll będzie strzałem w dziesiątkę.

 

żwirek kukurydziany

 

P: Tradycyjnie na koniec naszego wywiadu pytamy o słowo, jakim można idealnie określić daną rasę. Czy są Państwo w stanie wybrać jedną myśl, jedno pojęcie, które zdefiniuje nam Ragdolla?

JJ: Wiem, że nie popiszę się teraz kreatywnością, ale myślę, że nazwa rasy – szmaciane lalki – idealnie tu pasuje. Nawet nie ze względu na słynny ragdollowy zwis, ale przez skojarzenie z dzieckiem, które zawsze u swojego boku ma swoją ukochaną laleczkę, przyjaciela. Ragdoll to właśnie taki przyjaciel.

 

Hodowla LOVELORIEN*PL.

P: LoveLorien to domowa hodowla, założona w 2013 roku. Te kilka lat były z pewnością dla Państwa pełne doświadczeń… Czego nauczyliście się Państwo przez te lata o Ragdollach i czy jest może coś, czego nauczyliście się od Ragdolli?

LL: Ragdolle są tym, co popchnęło mnie do zgłębiania tajników kociej genetyki i psychologii. To dzięki nim zaznałam atmosfery kocich wystaw i zaczęłam na nie jeździć nie tylko jako wystawca, ale i jako steward. Dzięki Ragdollom zaczęłam też pisać koci blog połączo- ny ze stroną hodowli, oraz kręcić filmy na kanał edukacyjny o kotach na YouTube – LoveLorien TV. Bez Ragdolli na pewno moje życie nie byłoby takie samo.

Ragdoll z hodowli lovelorient

SC Uljanka Koty Agaty*PL Fot.: Ines Siwińska

P: Lubię pytać o anegdoty, jakich dostarcza życie z kotami – czy mają Państwo jakąś swoją ulubioną historię? Może jakaś wesoła historia z wystawy, czy po prostu – radosne wspomnienie z domowego zacisza, którego bohaterami są Państwa koty?

LL: W głowie migają mi dziesiątki scen. Na przykład to, jak będąc z Aurelką w gościach między jednym dniem wystawy a drugim, dowiedzieliśmy się, że nasi gospodarze palą w piecu węglem, gdy Aurelka zaprezentowała nam swoje umorusane na czarno mittedki. Albo to, jak na jednej z wystaw sędzia ocenił Tulę jako kocura. To jak Beren przynosił mi do łóżka „prowiant” (czyli rozbebeszone przepiórki!) gdy byłam w ciąży. Albo to jak trudno jest kryć moje kotki kocurami z innych hodowli – bezlitośnie lokują kawalerów w friendzone.

 

 

Wywiadu udzieliła nam: Ines Siwińska hodowca i członek Breed Council rasy Ragdoll, prowadząca kanał edukacyjny o kotach: www.youtube.com/lovelorientv

Artykuł z magazynu PUPIL numer 2(10)/2018